Niepowtarzalni -

Idź do spisu treści

Menu główne:

Niepowtarzalni

W KULTURZE I MEDIACH




 



   NIEPOWTARZALNI.
Piwnica na Wójtowskiej.

   opowieść o fenomenie teatru małych form
   
   aktora i reżysera
Ryszarda Ostromęckiego

W ciągu 30 lat działalności (1980-2010) Piwnica na Wójtowskiej przedstawiła ponad 750 wieczorów-koncertów, z udziałem tak znanych twórców i wykonawców jak Magda Umer, Magda Czapińska, Hanna Banaszak, Krystyna Prońko, Olgierd Łukaszewicz, Włodzimierz Nahorny, Włodzimierz Pawlik, Stanisław Sojka, Janusz Strobel, Emilian Kamiński, Jacek Cygan, Krzesimir Dębski, Wojciech Karolak, Karol Radziwonowicz. Po śmierci twórcy Piwnicy na Wójtowskiej Patrycja Korczago wyrusza w podróż śladami swojego wuja Ryszarda Ostromęckiego, ludzi Piwnicy i piwnicznych tajemnic. Warstwa po warstwie odkrywa je i przywołuje magiczną atmosferę tego elitarnego miejsca poprzez wspomnienia występujących tam wyśmienitych artystów, którzy w rozmowach z autorką książki ofiarowali swoje fragmenty puzzli piwnicznego obrazu.

Fragmenty Prologu :

(...)
" Odk
ąd pamiętam, w moim pokoju na ścianie wisiał plakat zapowiadający jeden z koncertów poetyckich według scenariusza mojego wuja, Ryszarda Ostromęckiego, twórcy legendarnej warszawskiej Piwnicy na Wójtowskiej. Spektakl, o którym mowa, nosił tytuł: Krajobraz polski piękno, które trzeba ocalić. Na plakacie widniał namalowany akwarelą fragment sielskiego, nizinnego krajobrazu. Artysta utrwalił jego piękno w najbardziej soczystej porze roku. Jasne, czyste tło i odbijające się na nim rozmaite odcienie zieleni zawsze działały na mnie kojąco. Intrygujący, napisany na plakacie, niby gęsim piórem, fragment wiersza Tadeusza Gajcego pod tytułem Noc (…) Żebym pamiętał: jest ojczyzna w gałązce dymu, w ogniu blasku, a ja nakryty śniegiem chmury ziemi tej skąpej jestem równy (…) wprawiał mnie w stan refleksji i skłaniał do zadumy nad historią naszej rodziny...

Postać wuja i jego artystyczna działalność budziły zawsze moje ogromne zaciekawienie i niekłamany podziw. Był tajemnicą, osobowością magnetyczną. Jego głos, opowieści, pamiątki z zagranicznych podróży w czasach, gdy zagraniczne podróże nie były tak popularne i przede wszystkim możliwe jak dziś pobudzały moją wyobraźnię, a spotkania ze znanymi twórcami, muzykami, aktorami i poetami stawały się doświadczeniem, prawie że mistycznym. Oto sławni ludzie, występujący na międzynarodowych scenach zasiadali do czarnego fortepianu w naszym salonie albo śpiewali a capella właśnie dla nas, po prostu dla nas, żeby uprzyjemnić rodzinne spotkanie. Stawali się wtedy tak bliscy…

Nasze drogi zawodowe – mojego wuja i moje – nigdy się nie przecięły. Czy to z racji dzielącej nas odległości, czy też różnicy wieku… Rozwój moich zainteresowań artystycznych, próby sił wokalnych, aktorskich, organizacyjnych, a nawet reżyserskich miały miejsce na Śląsku, podczas gdy wuj tworzył i działał w centrum Polski. Może jednak gdzieś w przestrzeni krzyżowały się i splatały nasze myśli, cele i pragnienia.

Piwnica i całe jej artystyczne dziedzictwo powróciły do mnie po latach, w wieku, w którym ten dar, ten skarb zaklęty w kroplach pamięci o twórcach, muzycznych chwilach uniesień, słowach (również w trzech językach obcych, którymi akurat władam przypadek?) byłam w stanie przyjąć. Maszynopisy, rękopisy, notatki, nagrania, plakaty, artefakty i zdjęcia trafiły do mnie. Dlaczego ja? Dlaczego na mojej drodze, niczym na turystycznym szlaku fascynującej wędrówki, pojawiają się ludzie i czytelne znaki zmuszające do ciągłego odkrywania tego piwnicznego skarbu? To pytanie nie do mnie, to pytanie do Darczyńcy. Dlaczego więc? By ocalić od zapomnienia? Może...
A może nie tylko.... Może nie trzeba w ogóle tego pytania zadawać, może po prostu trzeba iść…, zagłębić się w to i z tym zespolić.

(...)

P
łynęłam tak po tym zdawało się bezkresnym morzu piwnicznych wspomnień i wiedziałam już, że będę musiała skorzystać z kół ratunkowych, wybrać „telefon do przyjaciela, „pół na pół po to, by przesunąć się o ćwierć wyżej w moich poszukiwaniach prawdy o Piwnicy… Dryfowałam… I nagle na horyzoncie moich marzeń pojawiły się nie tylko koła ratunkowe, lecz także statek, który zabrał mnie na swój pokład i płynie ze mną tam, gdzie chcę dotrzeć. Telefony odbierają właściwi ludzie, którzy uwierzyli w mój głos, którzy chcieli się spotkać, którzy dali się poznać. Wyciągnęli ze swoich kieszeni puzzle i ofiarowali je, bym mogła dopełnić układany przeze mnie obraz. Opowiedzieli mi o swojej wdzięczności dla mojego wuja, za którą ja z kolei jestem im wdzięczna. Podzielili się swoimi brzmieniami, wybrzmieniami, pobrzmieniami, nutami, półnutami, ćwierćnutami, ciszą, pierwszym i drugim oddechem, bemolami i krzyżykami na sinusoidalnej pięciolinii ich życia…"






 
 
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego